Sen o doskonałości – brzmi górnolotnie, chyba że mamy do czynienia z koszmarem. A zatem: ma być perfekcyjnie, ale nic się zgadza. Kolory miały być inne, linie się rozjeżdżają, słowa są sprzeczne z myślami; im bardziej chcemy, żeby było idealnie, tym to jest trudniejsze. Ale próbujemy, mimo że słyszymy drwiące komentarze. Kiedyś nie interesowała nas beznadzieja tego, co widzimy wokół siebie: im dalej od tego wszystkiego, tym lepiej. Tymczasem zło zarasta ekrany, rozmywa widok z okna, spłaszcza kulę ziemską. Im wyżej sięga poziom zła, strachu i niesprawiedliwości, tym bardziej marzymy o jakimś super-hiper-mega-dziele sztuki, które całe to zło zmiecie z powierzchni ziemi (wiedząc, że to i tak niemożliwe). Dalej będziemy poszukiwać źródeł zachwytu w formach i kolorach. Punkt – linia – płaszczyzna – przestrzeń. Tylko tyle. To musi nas uratować.