Współczesny Werter nie jest mazgajem. Jest rozczarowany światem, ma kłopoty z przystosowaniem się do obowiązujących w nim reguł, ale się nie poddaje. Wciąż walczy na różnych frontach: z kapitalizmem, religią, popkulturą, historią sztuki, nudą i przede wszystkim z własnymi słabościami. Dopisuje mu wisielczy humor, lubi dosadne grepsy. Poczucie bezsensu życia i jego bezcelowości oswaja malarstwem. Mateusz Sarzyński maluje szybko, farba ścieka po jego płótnach, trochę jak krew jego bohaterów. Żywe, surowe zestawienia kolorów, czasami krzywe linie, celowe eksponowanie błędów zdradzają silne emocje. Rozładowuje je humorystycznymi napisami, „puszcza” do widza oko, tak, że ból świata staje się po prostu bardziej zwyczajny, do wytrzymania. Malarstwo go cieszy, stanowi jego codzienność, ale zdecydowanie nie powszednieje.