Michał Zawada
Kuratorzy: Kinga Nowak, Michał Bratko
Otwarcie wystawy: 11.03.2016
Fotografie: Michał Zawada
„Nie mogłem bez drżenia przeniknąć owych bram z kości słoniowej czy z rogu, co dzielą nas od świata niewidzialnego. Pierwsze chwile snu są obrazem śmierci; otępiająca mgła zasnuwa nasz umysł i nie umiemy określić chwili, gdy nasze „ja” przedłuża swoje istnienie już w odmienionym kształcie. Jakieś podziemia rozjaśniają się z wolna, a z nocy i cienia wynurzają się blade, uroczyście nieruchome postacie zamieszkujące te otchłanie.”
Gérard de Nerval, „Aurelia czyli Śnienie i życie”
Jeśli, jak twierdził Walter Benjamin, za każdym faszyzmem stoi nieudana rewolucja, serie nieudanych, ale i tych prześnionych zrywów naszej dekady nie wróży nam dobrze. Straciwszy czujność, powoli, ospale zaczynamy dostrzegać to na własnej, wychłodzonej odrobiną komfortu skórze. Poszukiwania źródeł nacjonalistycznej agresji przypominają nieco przekroczenie bramy irracjonalnych lęków i traum, porzucenie świetlistej, sucholubnej śródziemnomorskiej makii i wkroczenie za legionami Warusa w ostępy Lasu Teutoburskiego – puszczy, w której w 9. roku naszej ery wykuć się miały mity założycielskie Germanii.
To droga, którą pokonali niemieccy intelektualiści od uniwersyteckich auli, przez wypełnione smrodem potu, krwi i alkoholu siedziby korporacji studenckich po ukraiński step i białoruską bagnistą puszczę w 1941 roku. W przekroczeniu bramy szaleństwa pomagała specyficzna zabawa. Praktykowana przez członków bractw studenckich menzura to silnie skodyfikowany typ szermierki – rytuał inicjacyjny, metoda szlifowania osobowości i charakteru. Metoda przywracania na krótki moment, w towarzystwie nagłego przypływu adrenaliny, wypartych patriarchalnych ideałów duchowych. To miejsce radykalnego spotkania tego, co rzekomo idealistyczne i tego, co fizjologiczne.
Przeciwnicy nie mogą zmieniać pozycji, nie wolno im ruszyć się z miejsca, nie wolno robić uników. Właśnie z tej zatrzymanej relacji przestrzennej, wyznaczonej długością ramienia, menzura wzięła swą nazwę. Studenci zasłaniają jedynie nos i oczy (charakterystycznymi stalowymi goglami) oraz okolicę szyi – reszta głowy jest polem walki. Ideą szermierki jest cięcie właśnie po tych nieosłoniętych partiach fizjonomii. Nie można się zasłaniać, bo menzura jest ćwiczeniem stoickiego spokoju i umiejętności znoszenia bólu.
Intelektualna śmietanka kraju, zrzeszona w elitarnych stowarzyszeniach opracowywała wizję jednolitych, niepodzielnych Niemiec, a po roku 1918 i wersalskim upokorzeniu, stanęła w awangardzie myśli o odbudowie duchowej germańskiej potęgi, czystości rasowej i dziejowej misji niemieckiej Rzeszy. W latach 20. I 30., inaczej, niż ich bezkompromisowi rówieśnicy – jak choćby potomkowie narodowego wieszcza Tomasza Manna, zaczęli zasilać szeregi NSDAP, a czasem od razu SS i SD. Ci, którzy za młodu hartowali się w rytuale braterskiego pojedynku na szpady, czy też skazywali swe ciała na znój alpejskich wędrówek akademickich – prawnicy, historycy, filozofowie – niebawem mieli wykorzystać niezłomność swych narodowosocjalistycznych przekonań, okraszonych widzialnymi symptomami pojedynkowych blizn, w swojej wędrówce ku szaleństwu.
Przecinka toruje drogę przez gęstwinę temu, kto decyduje się ponownie na leśną marszrutę. Korzystając z tak utworzonych korytarzy, blizn wyciętych w gęstwinie, szybciej znaleźć możemy się w sercu puszczy. Te zarośnięte już młodnikiem należy oczyścić. Siedem dekad nie wystarcza, by pozbyć się śladów.
Michał Zawada